Licencja Creative Commons

Autorem poniższego tekstu i ilustracji jest dr Piotr A. Dybczyński z Instytutu Obserwatorium Astronomiczne UAM w Poznaniu.


Parada planet Układu Słonecznego

Od początku roku mamy bardzo ciekawą konfigurację planet. Poza Saturnem wszystkie ustawiły się po tej samej stronie nieba, łącznie z Plutonem, do niedawna planetą, obecnie "planetą karłowatą".

Parada planet 11 stycznia 2009
Parada planet w południe 11 stycznia 2009 (kliknij by powiększyć).


Oczywiście tej konfiguracji nie możemy zaobserwować sami, przeszkadza blask Słońca, na powyższym obrazku sztucznie wygaszony w programie Stellarium. Czerwona linia na rysunku to Ekliptyka czyli koło na sferze niebieskiej pokazujące gdzie przecina je płaszczyzna orbity Ziemi. Obserwowane z Ziemi Słońce jest więc zawsze na Ekliptyce, a pozostałe planety zawsze blisko niej, bo nasz Układ Planetarny jest mocno spłaszczony. Dotyczy to nie tylko planet ale i planetoid, z których jedna (Juno) dołączyła do naszej parady. Jedynie "planeta karłowata" Pluton ma nieco większe nachylenie orbity i jak widać oddala się czasami bardziej od Ekliptyki.

To co widzimy na obrazku, to prawdziwy układ ciał niebieskich 11 stycznia 2009, widoczny z Poznania w południe a wygenerowany programemStellarium. Taki obrazek ma tę wyższość, że można komputerowo usunąć wpływ atmosfery i zobaczyć naszą paradę, w rzeczywistości zasłoniętą blaskiem Słońca i oświetlonej przez nie atmosfery. A gdyby usunąć atmosferę naprawdę?

Parada planet 11 stycznia 2009 widziana z Księżyca
Ta sama konfiguracja widziana z ... Księżyca! (kliknij by powiększyć).


To już całkiem realistyczny widok tyle, że dla obserwatora na Księżycu. Tak się akurat składa, że Księżyc jest blisko pełni więc... Ziemia (ciemne kółko przy Słońcu - oświetlona jest "ta druga strona") dołączyła do naszej parady! Gdyby akurat dziś ktoś był na Księżycu widziałby wzdłuż niewielkiego łuku Ekliptyki siedem z ośmiu planet Układu Słonecznego. Jak to możliwe?

Konfiguracja planet
Ta sama konfiguracja planet ale patrzymy z góry na Układ Słoneczny.
Dla zachowania skali ograniczyłem się tylko do pięciu planet najbliższych Słońcu.


Rysunek wygenerowałem innym doskonałym narzędziem, programem Xephem. Poddałem go tylko nieznacznej obróbce Gimp-em. Koncentryczne łuki odpowiadają odległościom od Słońca co jedną Jednostkę Astronomiczną (AU). Przypominam, że 1 AU = 150 milionów kilometrów.

A gdzie pozostałe planety? Daleko, daleko...

Konfiguracja planet
Ta sama konfiguracja planet ale dodałem kierunki i odległości do pozostałych planet i Plutona.


Teraz wiemy, dlaczego w naszej paradzie nie uczestniczy Saturn.

A teraz dodatkowa ciekawostka. Uważny czytelnik zwróci uwagę, że konfiguracja Słońca, Ziemi i Wenus tworzy prawie dokładnie trójkąt prostokątny (z kątem prostym przy Wenus). Powinno to oznaczać, że widzimy tylko połowę tarczy tej planety, bo druga połowa nie jest oświetlona przez Słońce.

Faza Wenus 11 stycznia 2009
Tarcza Wenus 11.01.2009.

I tak jest w rzeczywistości!!. Nie widać tego gołym okiem, ale w dobrej lornetce (najlepiej na statywie) lub już w małym teleskopie Wenus widoczna jest jak na rysunku obok!

Przypomina ona Księżyc w pierwszej kwadrze, i jest to dokładnie to samo zjawisko: oglądamy kulę oświetloną przez Słońce "z boku". Co ciekawe, efekt fazy Wenus radykalnie wpływa na jej obserwowaną z Ziemi jasność. Gdy Wenus jest najbliżej... nie widzimy jej wcale, bo jest "w nowiu". Gdy jest "w pełni" to z kolei jest najdalej i dodatkowo za Słońcem, więc też niewidoczna. Najjaśniejsza jest właśnie w konfiguracjach zbliżonych do dzisiejszej, konkretnie najbliższe maksimum jej jasności przypadnie w połowie lutego 2009. Będzie trochę dalej ale dla nas oświetlony będzie większy procent jej tarczy.

Oczywiście podobne zjawiska dotyczą Merkurego, ale jako mniejszy i pozostający zawsze bliżej Słońca jest znacznie trudniejszym obiektem do obserwacji.

UWAGA! Przy próbach oglądania Wenus lub Merkurego w dzień nie można dopuścić do spojrzenia przez lunetę czy lornetkę na Słońce!!! Grozi to trwałą utratą wzroku!!!

Opisana w tym artykule parada planet będzie trwała jeszcze jakiś czas. Pierwszy, już w najbliższych dniach, "ucieknie" do góry i potem w stronę tarczy Słońca Merkury, jako planeta najszybciej poruszająca się na niebie. Ale prawie równo z nim zrobi to Jowisz, chowając się w blasku naszej gwiazdy jeszcze w styczniu.





Licencja Creative Commons Edytuj